sobota, 31 marca 2012

Wspaniały plan.

 Uwaga:Jeśli nie zamierzasz wysłuchiwać moich chorych pomysłów lub przekleństw,w trybie natychmiastowym opuść tą stronę.
 
Cierpię na różne choroby. Brakocholizm-książkowy, Syfing-pokojowy, Rozpieprzaning-pospility i Huj-wie-co-jeszcze.  Zachorowałam na tę pierwszą. 

Moje życie traci sens, gdy kończę ostatni tom wspaniałego cyklu książek. Potem oczywiście go odzyskuję, łapczywie czytając kolejną zdobycz. I tak w kółko.
Skończyły mi się pomysły, jakie książki mogę kupić oraz wypożyczyć.
Znów mego żywota pozbawiono sensu. 
I co ja teraz będę robić ?
 Opieprzać się przed telewizorem wchłaniając w siebie tony jedzenia ?
Sprzątać pokój ?
 Rzucając wszystkim dookoła w ścianę ?
Chcę czytać, a nie wieść marną podróbkę egzystencji polipa.
Z rana zdychałam leżąc na łóżku. Ledwo wstałam, nawet nie wiem, po co. Ja CIERPIĘ, jestem zdesperowana, więc moja mózgownica stworzyła wspaniały plan. Okradnę bibliotekę.
Ktoś chce się dołączyć ?






Pomocy. Dajcie mi jaką książkę. Proszę.
Uratujcie mnie.

środa, 28 marca 2012

błędy i inne pierdoły.

Wstałam z łóżka i już wiedziałam, że popełniłam błąd.
Dzisiejszy dzień to kolejna składanka monotonnych godzin. Właściwie,to dziś robiłam tylko jedno.
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać
Czytać 
Czytać
Czytać
Czytać
Pić kawę
Czytać 
Czytać
Czytać
Pić herbatę
Czytać 
Czytać
wlewać w siebie kolejne hektolitry kawy.
Dziś w szkole był ktoś tak uprzejmy powiedzieć mi, że jestem nienormalna, ponieważ zbyt dużo czytam.  Jakby mi zależało, iż ktoś nazwał mnie nienormalnym. Przynajmniej czytanie jest lepsze, niż to całe gówno które mnie otacza. Chcesz się wpasować w tłum ?  Nałóż na siebie miniówkę czy jakiś inny śmieć ( w przypadku chłopaków - znajdź na strychu jakiś stary dres ), jęcz, że rodzice Cię nie rozumieją, nikt Cię nie kocha, i tym podobne pierdoły. No i nie można przecież zapomnieć o tym, jakie to ma się trudne dzieciństwo oraz straszne choroby psychiczne. 
Zamknijcie mnie gdzieś, nie wiem, w łazience, lodówce, piwnicy, gdziekolwiek, byle by zdała od tych prymitywnych form życia. 

poniedziałek, 26 marca 2012

Jakoś tak...

Wiem, zmysłowy dziś tytuł, ale zabraniam wam go komentować...
Jest po 22.00, a ja piszę posta... normalnie, to bym pewnie w łóżku ślęczała z książką, ale, jak to głosi dzisiejszy tytuł : jakoś tak...
Przez te całe przejście na czas letni wszystko mi się, że tak się wyrażę, pieprzy.
 W dodatku przypomniałam sobie odwiedziny u pedagoga szkolnego podajże w tym roku jeszcze. Były one tak żałosne, że aż śmieszne, więc zaoszczędzę sobie ich opisanie.
Dziś miał być określony temat, ale jak powszechnie wiadomo, jestem zbyt leniwa, aby wymyślić coś ciekawego, więc pomęczycie się czytając bzdety z moich kilku ostatnich dni.
Miałam pójść do fryzjera. Tak, miałam, ale nie zamierzam, bo już wiem, co zobaczę w lusterku po moich słowach do fryzjerki '' Proszę przyciąć tylko końcówki'', a potem jak zwykle na moim łbie ubywa 10 cm. włosów.
Po przemyśleniu wszystkich opcji zdecydowałam, że pomęczę się jeszcze z moimi kudłami.
Wymyśliłam też szatański plan, polegający na zanudzeniu was opowieścią o moim śniadaniu, z dokładną relacją posmarowania chleba masłem, ale macie szczęście, dziś jestem dobroczynna.
Od kilku tygodni miałam obietnicę, że nastroję gitarę, ale...jakoś tak...
Gderałabym dalej, lecz wykazując się po raz kolejny dobrym sercem, idę zakopać się w pościeli z dala od tych wszystkich małpiszonów i innych podgatunków debili.

sobota, 24 marca 2012

Chciałabym...

 Chciałabym więcej kawy, chciałabym gitarę elektryczną, chciałabym pokój wypchany książkami, chciałabym ciasto, chciałabym się wyspać, chciałabym nowe ołówki do rysowania, chciałabym święty spokój, chciałabym zapomnieć, i przeczytać od nowa pewne książki, chciałabym wyżyć się na przypadkowym człowieku, chciałabym smoka, chciałabym zatkać japy wszystkim, którzy potrafią tylko chichotać, i pieprzyć głupoty.
 Tak, to tyle z tego, co bym chciała.
Kij z tymi nierealnymi, ale chciałabym chociaż raz wyspać się wciągu tygodnia. Oczywiście kiedy o tym wspominam, jestem brutalnie ignorowana. 
Ale cóż...czasem trzeba przypomnieć komuś o swoim istnieniu. 
Chociażby w dość irytujący sposób. 
Znalazłoby się oczywiście więcej tych '' chciałabym'', ale nie zamierzam was zanudzać moimi zachciankami. 
Chociaż.... dobra, dziś sobie odpuszczę.
To dziwne. W domu, gdy jestem ignorowana, mój poziom irytacji sięga jakiś 60 %. W szkole 0 %.
Kiedy okazuje się, ze nauczycielka woła mnie do tablicy od kilku minut, moje zainteresowanie jest na minusie. 
Nie wiem, czy jest sposób, aby ktoś wzbudził moje zainteresowanie lekcją matematyki, ale jesli ktoś chce mieć złamany obojczyk, to może mnie walnąć w twarz. 
                         Dziś znów krótko, ale trudno
                                        Silence.


środa, 21 marca 2012

Mrówki i zagadka.

'' Już mrówki są od was silniejsze i mądrzejsze ! ''
Mnie przynajmniej nie można podpalić podstawiając lupę pod słońce.
Ale cóż, nie można zaprzeczyć, że mendy potrafią zdenerwować. Wyjdzie taka z mrowiska, wlezie na stół w ogrodzie, i do ciasta zapieprza...
Zawsze reakcja jest taka sama : '' MAAMOO ! A TA MRÓWKA CHCE ZJEŚĆ CIASTO NOO ! ''
Ja zwykle po prostu zabijałam tą małą, denerwującą istotę, lub biegłam po lupę. Nie polecam drugiego wyjścia,  zwykle gdy wrócimy z przedmiotem, zastajemy jedynie pustkę.
Kiedyś nawet miałam plan, aby złapać dużo mrówek, i komuś je podstawić...
Kocham ten gif...
 A tak zmieniając temat...ostatnio była taka zagadka : 
Jest środek nocy. Jesteś w swoim pokoju na górze.
Nagle słyszysz, że mama woła Cię z kuchni, na dole. 

Zbiegasz po schodach, w połowie drogi słyszysz swoją mamę wołającą Cię z sypialni :
'' Nie schodź do kuchni ! Też to słyszałam !
Której wierzysz ?

Piszcie w komentarzach odpowiedzi, moja jest prosta : '' TATOOO ! GDZIE MAMA ?!''
Dziś dość krótki post, do napisania.
                                                                                                          Silence.


niedziela, 18 marca 2012

Z serii : ciężar głupoty.

Nie ma to jak spalić sobie oczy, patrząc na różowe blogi o One Direction, czy jakimś innym łajnie. 
Większość dziewoi tych czasów mają poziom inteligencji na poziomie polipa. Ich epicka głupota dorównuje tym wypocinom, które autorzy różnych blogów nazywają '' opowiadaniami''. Zwykle są to po prostu nieudane kontynuacje książek.
 Gdy natrafię na jeden z podobnych wpisów, to przytomnieje dopiero gdy widzę słowa typu '' Kocham Justina'' '' Jest taaaki przystojny''. Moja reakcja jest zawsze taka sama :
'' Oh...wait...
''
Mówię wam, kiedyś połowa ludzkości umrze pod ciężarem swojej głupoty.  Oczywiście jeśli wcześniej ich nie spalę. 
Zwykle posty na takich blogach są mniej więcej takie same, '' Nie mam przyjaciÓóÓ󣳣'' aż chciałoby się odpisać :
'' Ależ kochana, to, że nie masz przyjaciół, to wcale nie wina tego, że nie znasz interpunkcji ani ortografii. Nie dla tego, że wyglądasz jakbyś przez przypadek pomalowała się kosmetykami na oślep. Nie, nie tego, że twoja inteligencja jest równa trzylatka. A nie, czekaj, właśnie dlatego.''
Zwykle, gdy skomentuje ich wpisy, to denerwują się, jakbym im kończyny poodcinała. Żałosne.
Kij tam z interpunkcją i ortografię, ważne, że uważają Cię za lalunię wykąpaną w różu. 
Przepadnijcie w czeluściach internetu, pokemony niewierne...
Ostatnio na informatyce nauczycielka kazała nam napisać o pokemonach internetowych. Nawet nie wyobrażacie sobie, na jakie chore strony trafiałam... 
                              Niedługo znów napiszę
                                Silence.

piątek, 16 marca 2012

Zombie.

No więc dzisiejszy temat to moje przemyślenia na temat zombie. Są takie zabawne.
Moje rozmyślania na temat ich skończyły się opcjami, na temat ich unicestwienia. Ale do tego dojdziemy potem. 
A więc moje przemyślenia rozpoczęły się w drodze do szkoły, kiedy porównałam swój stan psychiczny oraz fizyczny do zombie. No wiecie, kiedy zasypia się na stojąco, nie wiedząc co dzieje się dookoła oraz nie rozróżnia się pojedynczych liter to znak, że trzeba po prostu powrócić do mojego ulubionego zajęcia - spania. 
Szkoda tylko, że nie zawsze jest to możliwe. Oczywiście potem już doszłam do siebie, ale odbyło się to z trudem...
A więc zombie. Czyż nie są słodkie ? Wżerają i tak bezużyteczne mózgi co niektórych. Niestety, z czasem nasi zabawni znajomi nie mają co jeść, z powodu braku móżdżku tych jełopów pętających się po ulicach. 
To sposób na unicestwienie nr.1 : pozbyć się mózgu. Niestety, jest to niepraktyczne...
Sposób nr.2 : wytrzasnąć skądś miecz świetlny. Na razie trochę poczekamy, bo w hurtowni póki co brak...
Sposób nr.3 : Wydrążyć w ziemi tunel, pokładając tam zapas żywności na co najmniej dziesięć lat, póki ziemia nie oczyści się z brudu oraz umarlaków. Wszystko ładnie, pięknie, jeśli tylko nie zdechniemy z głodu lub jakiegoś innego cholerstwa. 
No i ostatni : dać się przemienić w zombie. Dzięki temu i tak nie będziemy świadomi zo się dzieje dookoła, będziemy jedynie zdolni formułować zdania, typu : mmughegahgh...móóóóózg...ugh...móóózgiii.. *rozwalanie komuś czaszki i jedzenie spleśniałego móżdżku*omnomnom....móóóózg...ughghg...'' Czeka nas świetlana przyszłość.
Krótko mówiąc : zginiemy marnie zakładając, że ziemię spotka aż tak beznadziejny los, iż dojdzie do ataku zombie.
Cieszcie się życiem.
                                            Silence.

czwartek, 15 marca 2012

Pytanie nr.2 oraz pobudzenie.

UWAGA: w poście mogą wystąpić wulgaryzmy lub rasistowskie poglądy. 
Na początek powiem tak : Nie liczcie na to, że posty będą regularnie wstawiane, ponieważ niedługo mam ważny test, do którego i tak się uczyć nie będę, a prace domowe i lekcje dają o sobie znać.
No więc zadano kolejne pytanie przez użytkownika Sepris, za co bardzo dziękuję. 
Pytanie brzmiało : ''Jaką herbatę preferujesz ?''
Moja odpowiedź :
Właściwie, to każdą, byle by  nie była :
Zatruta, beznadziejnie za słodka, jednym wielkim kubkiem zwykłej wody, za gorzka, podpita przez kogoś, z jakimś cholerstwem pływającym w środku, podejrzanie czerwona, zimna, podana przez starszą osobę ( nigdy nie wiadomo co takiemu starszemu małpoludowi wpadnie do łba '' wrzucić'' coś do herbaty ) cuchnąca, do połowy wylana.
W każdym razie : wymagania co do herbaty mam bardzo  małe. Naprawdę. 
Nasz kolejny temat, to rozbudzenie z rana.
Wiecie, jest wiele sposobów, aby być całkowicie rozbudzonym w szkole. Jednym z nich jest wylanie kawy na klawiaturę. Gwarantuję osiągnięcie celu.
Następnym jest dostanie bezpodstawnie pieprzonej trójki. 
Załóżmy angielski, to tak przykładowo, przykładowo jestem też ja siedząca w ławce i czytająca przykładowy tekst. Przykładowo jest też menda, która siedzi jak jakiś goryl za biurkiem, i wstawia mi przykładową trójkę, bo mnie zdzi...bo mnie owa niezrównoważona psychicznie osoba nie lubi, mówiąc delikatnie. Po wstawieniu trójki, moja reakcja w myślach :
''WHAT THE FUCK ?! mózg rozjebany''

Kolejnym, i ostatnim niezawodnym sposobem jest rzucenie budzika o podłogę, a potem okazanie się, że owym budzikiem jest telefon.
Zajebiście.
Gwarantuję, że te sposoby są niezawodne. Kolejny post zostanie dodany wtedy, kiedy będę miała lepszy humor, więc jutro oczekujcie kolejnego tematu. Powiedziałabym, że mi przykro, iż natrafiliście na wpis z dnia, w którym mój humor można porównać do wybuchu bomby atomowej, ale że mi przykro nie jest, powiem tylko grzecznie:
                                 Do napisania.
                                Silence.

wtorek, 13 marca 2012

Pytanie.


Cofnijmy się w przeszłość, jakiś temat wcześniej, nie liczą dzisiejszego. No więc, ku mojej niesłychanej radości, zadano jedno pytanie. A dokładniej, zadała je użytkowniczka Wolfie, za co jej dziękuje.
Brzmi ono następująco : '' Czy udało Ci się przygotować herbatę ? ? ?''
Moja odpowiedź :
Przyznaję, że było to bardzo trudne.  Lecz, jak można było przewidzieć, udało się dzięki mojemu wspaniałemu refleksowi.
Małpoludy były wszędzie, zapamiętam do do końca życia. Mniejszy osobnik płci żeńskiej wydawał z siebie uśmiercające odgłosy, lecz wspaniałomyślnie nie zatkałam mu otworu gębowego poduszką. Gatunek, który obserwujemy, chyba powoli zaczął stąpać naprzód, ponieważ gdy weszłam do jednego z pomieszczeń puszczy, zwanym kuchnią, woda się już gotowała. Miałam wątpliwości, czy aby nie jest zatruta, lecz zaryzykowałam zaparzeniem mojego cudnego wywaru. Teraz była najtrudniejsza część : donieść napój do mojej kryjówki będąc niewykrytym. Wykonując zwinne, kocie ruchy dotarłam do biurka. Niestety, zbyt szybko wypiłam herbatę, i trzeba było powtórzyć całą operację, 
W skrócie : Jak można było się spodziewać, misja ukończona sukcesem. 
 Niedługo znów napiszę
                             Silence. 

poniedziałek, 12 marca 2012

Sekundy.


Z każdą sekundą się starzejemy, jesteśmy bliżej śmierci, lecz nie myślimy o tym. Nie zawracamy sobie tym głowy, lecz czasem trzeba. 
Możecie mi nie wierzyć, ale nie mam zamiaru marnować moich cennych sekund, minut, godzin lub lat patrząc jak moje zdanie się nie liczy. Właśnie dlatego zawsze wdaje się w dyskusje z nauczycielami. Tak, jak to było tydzień temu. Przenieśmy się do czasów lekcji religii, która odbyła się w zeszły piątek. Jako temat obraliśmy szczęście. Na pytanie, co je nam przynosi, połowa małpoludów usadzonych w popisanych ławkach, odpowiedziała, że miłość. 
Fascynujące, czyż nie ?
Po chwili nie wytrzymałam tego bezsensownego gadania, i powiedziałam, że szczęście mogą dawać marzenia lub pasja. Jaką odpowiedź usłyszałam ?
'' No ...no ten...no tak, ale przede wszystkim szczęście daje miłość ! ''
To się nazywa głębokie myślenie. 
Pisząc ''głębokie'' mam na myśli płytkie, jak dawanie nauczycielom jakiś chaszczy.
Cóż, wróćmy do poprzedniego tematu - moje zdanie w oczach innych. 
Dziś na angielskim przed testem, jak zwykle nauczycielka zapytała, czy mamy jakieś pytanie. 
Od czasu do czasu trzeba być uprzejmym, więc zamiast pytać na głos, podniosłam rękę.
Nawet na mnie nie spojrzała. 
To człowiek się stara, podnosi rękę, zamiast powiedzieć na głos pytanie, uruchamia tą cząstkę energii, a tu jedyną odpowiedzią jest milczenie oraz brak uwagi. Przy okazji mamy szansę poznać kolejny podgatunek małpoludów - nauczyciel. To takie stworzenie, które jest po prostu lektorem podręcznika. 
To by było na tyle, jeśli chodzi o sprawiedliwość w małej puszczy, zwanej szkołą. 

niedziela, 11 marca 2012

Pytania, oraz dzika puszcza.


Drodzy czytelnicy
 Dziś ponownie obudziłam się w tej dzikiej puszczy, zwanej światem. Gdzie tylko nie spojrzeć coś pałęta się po domu, sądzę, że to małpy, lub nowo odkryty gatunek. Najbardziej denerwujące są jednak małe osobniki, które słyną ze swego zabójczego wrzasku i małego rozmiaru. Gdy przebywa się wśród nich, trzeba być bardzo ostrożnym. Ja odnalazłam swój sposób na przeżycie - zakopuje się w moim pokoju z książkami, komputerem oraz herbatą. Niestety, jakiś czas potem zapasy się kończą, i trzeba je uzupełnić.   Gdy skradam się po tej małej puszczy,zwanej domem, aby zrobić sobie herbatę, osobnicy tego dziwnego gatunku patrzą się na mnie jak na wariatkę.
 Lecz ja jestem w gotowości. Bywa tak, że trzeba wyjść do lasu, w którym jest po prostu mnóstwo istot tego pokroju. Gdy wejdziemy do budynku zwanym szkołą, zobaczymy tam prawdziwe piekło. Małpoludy ( tak ich nazwę, dla jasności ) skaczą po wszystkim co się da, walczą o najmniejszy grosz, oraz mają swoje własne podgatunki, typu dresy. Takich szkół jest wiele odmian,lecz najgorszą jest gimnazjum. 
Przeżyłam już kilkanaście lat w tym świecie. Mogę być z siebie dumna.
Teraz, niestety, trzeba wyruszyć do innych pomieszczeń,abym mogła sobie przygotować herbatę. Możliwe, że już nie wrócę, zważając na ich wspaniałe umiejętności zagadywania lub rozkazu. Sądzę, że po prostu nauczyli się hipnozy i wpadłam w te śmiertelne sidła. Życzcie mi powodzenia.
                                   Silence.



A tak poza mym wspaniałym listem, typu dziennik, mam ogłoszenie. Kto sobie życzy zadać mi jakieś pytanie, niech pisze je w komentarzach. Postaram się na nie odpowiedzieć. Oczywiście wiem, że nikt nie napiszę, ale mam nadzieję, że będzie odwrotnie. Napisałabym coś jeszcze, ale muszę wyruszyć po mą herbatę, to sprawa niecierpiąca zwłoki.

sobota, 10 marca 2012

Scrabble oraz dzień mężczyzn.


Nienawidzę scrabbli.
I nie, to nie dlatego,że zawsze przegrywam.
Dobra,może i dlatego.Moje słowa w tej grze ograniczają się do '' ona ,on, ulica''
Beznadziejna gra.
Odłóżmy na bok moja narzekania.
Dziś sobota, a tym samym nieoficjalny dzień płci brzydkiej. ( Tak,pomioty belzebuba, o was mówię. O mężczyznach. Oczywiście są wyjątki. )
Rzuciłabym wam jakiegoś cukierka, ale moje lenistwa mi nie pozwala.
Gdybym była w szkole, rzuciłabym 5 gr.
Gdybyśmy byli w Afryce rzucałabym torebki ryżu,i patrzyła jak się o nie biją.
 Nie,żebym nienawidziła murzynów, po prostu lubię rasistowskie kawały.
 Tak jest drodzy obywatele, macie czas do końca dnia na strzelanie focha na kobiety za to, ze nie wiedziały lub zapomniały o waszym święcie. Później możecie tylko patrzeć jak obrażamy się za waszego focha. Czyż to nie wspaniałe ? Cokolwiek zrobicie,obróci się to przeciwko wam. W każdym razie : wszystkiego najzwyklejszego.
 Zauważcie drodzy mili, że złożyłam wam wspaniałe życzenia zważywszy na to,że jeśli napisałabym wam coś milszego, obróciło by się to przeciw wam.
Chyba wyczerpałam już mój limit dobroci na dziś.

piątek, 9 marca 2012

Karate.

 Mów mi Silence, Twoja wiedza na mój temat powinna być ograniczona. Nałogowo czytam książki oraz piję herbatę.
 Nie trawię ludzi którzy nie stosują interpunkcji, albo w życiu na oczy słownika nie widzieli. Belzebuby jedne.
To tyle na mój temat.
_________________________________________________________________________________
 
 No więc - jak widać powyżej mam zamiar zająć się swoją skromną samoobroną, która ogranicza się do kopania na oślep.
Ta moja nauka pewnie skończy się złamaną nogą, ale warto spróbować. W końcu złamana kończyna to nic, w porównaniu do choroby zwanej mózgobrakiem. Yup, dziś znów spotkałam się z przerażającą epidemią tego schorzenia. Nieuleczalne. 
W dodatku w ostatnich dniach, zamiast zjeść normalny posiłek, to wpierdalam wszystko co ma w sobie choćby odrobinę czekolady. Przykre.
Nie licząc moich ciągłych bólów głowy oraz zdenerwowania, to ostatnie dni wprost ociekają zajebistoścą.
Serio.
Nie kłamię.
Mówię prawdę.
No naprawdę.
Dobra, tak naprawdę to ostatnie dni ociekały raczej sztucznym humorem zamiast zajebistością.
No ale cóż.
Przynajmniej jest ładna pogoda. W miarę.
Tak,niewierni, napawajcie się moim skromnym optymizmem. 
Życzcie mi powodzenia w nauce samoobrony, przyda mi się.