sobota, 28 kwietnia 2012

Ułomność.

łohohohohoohohohohohohohohohohohohohohohohohohohohohohohooohohohohohohohohohoohohohoohohohoohohohohohohoohohohohohohoohohohohohoho
Na krótką chwilę mi odjebało. Wybaczcie. 
A jakie zacne argumenty podam, aby usprawiedliwić moją dzisiejszą ułomność ?
Jeden z moich ulubionych blogów wrócił, komórka działa mi perfekcyjnie ( zapewne przez krótki czas, potem znowu się spieprzy ), na dworze słońce którego i tak nie skosztuję siedząc w domu, ciasto w kuchni które aż się prosi o jedzenie. 
A ja zazwyczaj słucham ciast.
No ale nie możemy zapomnieć, że ostatnio nie mogłam się napić kawy, bo dziad jeden przebywający w tym domu wszystko wychlał, co przyczyniło się do sadystycznych myśli.
Odpuszczę sobie wypisywanie ich tu. 
Ostatnio nawet próbowałam być miło.
Tak. Próbowałam.
Tracę cierpliwość, kiedy na apelu zamiast siedzieć na dupie jak normalny człowiek, to wszyscy wstają popychając się. 
W dodatku  usmażyłam jajka.
Ale ja zdolna, po prostu kurwa nie mogę. No i nie mogę nie zauważyć, że liczby na liczniku odwiedzin się zwiększają.
Jestem w dobrym nastroju, oby żadne plebsy tego nie zepsuły. 
Ughghg, nie mogę się zdecydować, czy tło bloga ma być jasne, czy ciemne. 

czwartek, 26 kwietnia 2012

Rzygam tym.

 Na początek te drobniejsze sprawy.
chore reklamowanie recenzji Recenzja. Jest.
* Poinformowanie o postanowieniu zmiany wyglądu bloga. Jest.
*Rozpływanie się nad 36 wejściami na nowego bloga, i oczywiście oświadczenie tego wszystkim. Jest.
To chyba tyle.

Rzygam już tym łajnem. 
Osiągnęło to punkt krytyczny, gdy przyszło takie to dziś do szkoły, i zaczyna smęcić jaka to ona brzydka.
Tak, jesteś brzydka, teraz morda w kubeł. 
I powiesz takiej prymitywnej istocie prawdę, że jej makijażem mogłabym spokojnie pomalować salę gimnastyczną, to zacznie zaraz lamentować, jak ja tak mogę mówić.
Prosi się paszczur, to ma.
Oczywiście nie możemy zapomnieć o przyjaciółeczkach, które zaraz przybiegną mało się nie zabijając. Kolejne kaszaloty. 
Dobrze chociaż, że moje urodziny wypadają 1 maja, nie będę musiała przynajmniej patrzeć na te sztuczne uśmiechy.
 Byłby to jedynie kolejny powód do zwymiotowania. 
Nadchodzi cały wolny tydzień, zamierzam zaliczyć ( Matko, uspokójcie te myśli ) nowe filmy, ale raczej zajmę się książką. 
 Co do nowego wyglądu bloga, który już niedługo zobaczycie...jest to dobry pomysł ? 
Ostatnio spodobały mi się pandy.
Postanowiłam jedną z nich zostać.
A teraz wybaczcie, idę szukać bambusa.
Tak, zdaję sobie sprawę, że posty jest nienormalny.

środa, 25 kwietnia 2012

Parszywe reklamowanie

Jutro ( czwartek ) będzie nowy, normalny post.
Dziś jednak napiszę tylko kilka zdań, parszywie reklamując pierwszą recenzję :  Pierwsza recenzja.
Mam nadzieję, że mimo wielu ułomności się spodoba. 
Po pierwszym poście dwie osoby już zaczęły obserwować nowy cud.
Jest dobrze. 
(Oczywiście musiałam dodać gif . Jakżebym śmiała o nim zapomnieć ? )

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozkład dnia.

 Zastanawiałam się, jakby wyglądał mój dzień w psychiatryku czy więzieniu. Pomińmy to, za co bym siedziała. 
Przykładowo : wydłubanie komuś oczu widelcem, zabicie kogoś poprzez rzucenie w  łeb największym dziełem Kinga, gadanie z powietrzem. 
Jeśli nie chce wam się czytać, po prostu zamknijcie tę stronę. 
Więzienie :
Wstaje wcześnie, nie potrafię określić, która godzina. Pierwsze promyki słońca wpadają poprzez zakratowane okienko do niedużego, zatęchłego pokoju. Powoli siadam na małym łóżku, czując pulsujący ból w każdym skrawku mego ciała. Efekty wczorajszej pracy. Zza ściany dobiegają głosy zdenerwowanych ludzi. Po chwili do pomieszczenia wchodzi ponury człowiek. Jego głowę okala burza oklapłych, brązowych włosów. Szare oczy spoglądają z niesmakiem na moją osobę. Cierpliwie czeka, aż podejdę do drzwi. Poczeka sobie.
Mijają minuty. Mężczyzna powoli traci cierpliwość przeskakując z nogi na nogę. Uśmiechając się pod nosem daję poprowadzić się małych korytarzem. W ścianach widniało wiele dziur, stara, zielona farna została brutalnie zdrapana. Gdy przechodzę widzę szereg żelaznych drzwi. Po chwili z niesmakiem mrużę oczy oślepiona nagłym słońcem. Przechodzę przez niewielkie pole, gdzieniegdzie widać kępy zielonej trawy. Wokoło ludzie mamroczą pod nosem idąc w tym samym kierunku. Zostaje przeprowadzona do niebieskiego pomieszczenia pełnego huku wirujących pralek. Liczne kobiety stoją zgarbione, wrzucając bez zastanowienia kolejne ubrania przypominające szmaty. Mężczyzna uśmiechną się pogardliwie na widok mojej miny. Nie pozostaję mu dłużna. 
Godziny mijają. Nie wiem, co mam w rękach, ważne, aby wylądowało w metalowym urządzeniu. Wspominam wczorajszy dzień. Ze zdziwieniem odkrywam, że był zupełnie taki sam jak dzisiaj. Ten sam pogardliwy uśmiech. To samo pole. Ten sam pokój. 
Wszystkie jest identyczne. Nie wiem, kiedy poprowadzono mnie do podłużnej sali pełnej zniszczonych stołów, nazywanej stołówką. Bez znaczenia, nie tknę tego ''jedzenia'' Szara breja na talerzu dziwnie pulsuje. 
Nie, to nie może być żywe.
W nagłym ataku histerii odsuwam od siebie tacę żądając natychmiastowego przejścia do mojej celi. Mężczyzna towarzyszący mi cały dzień jedynie pokręcił głową. Z uporem osła stoję w miejscu.
Po kilkunastu godzinach jestem w powrotem w prowizorycznym łóżku. Powoli zamykam oczy czekając na następną kopię dnia.

Szpital psychiatryczny:
Patrzę tępo w biały sufit. Jest ciekawszy niż podłoga, z której dopiero co wstałam. W rogu mały pająk tkał niewielką pajęczynę. Z westchnieniem siadam na szpitalnym łóżku. Nigdy mi się ono nie podobało. W niemal pustym pomieszczeniu jedynym źródłem dźwięku była niewielka mucha denerwując moją osobę. Nie mam siły się za nią uganiać. W rogu osadzona jest mała, ciemna kamera mająca na sobie nie jedno zadrapanie. 
Żadnych ostrych krawędzi. Każdy róg zaokrąglony. Po chwili łapię się za głowę wyrywając ciemne włosy. 
Za cicho.
Niedługo potem moje interesujące zajęcie przerywa uprzejme pukanie do drzwi. Krew odpływa mi z twarzy, z wściekłości zaciskam dłonie w pięści. W drzwiach nie ma klamki, jednak każda osoba wchodząca do pomieszczenia nie omieszka się zapukać. Opanowując się, syczę przez zęby '' proszę''. Wiem, że to niepotrzebne.
Pukanie ustaje wraz z otwarciem drzwi. Do celi wchodzi drobna kobieta z włosami upiętymi w ciasny kok.  Przyglądam się krytycznie jej czystemu uniformowi. Nie ma na nim żadnej plamy,
Dziwne.
Bez słowa wychodzą za nią na korytarz. Niedaleko moich drzwi siedzi skulony człowiek. Patrzy się tępo w dal, nie zwracając najmniejszej uwagi na otaczających go ludzi.
Pewnym krokiem idę dobrze znanymi pomieszczeniami.  Zatrzymuję się w sali tak bardzo odmiennej od mojego pokoju. Za wielkim, mahoniowym biurkiem siedzi wysoka postać.  Jest do mężczyzna w podeszłym wieku, z włosami przypominającymi grzywę lwa z tą różnica, iż jest ona siwa. Pod żółtymi ścianami piętrzą się półki pełne książek. Na mój widok uśmiecha się ledwo. Nie przywitał się, wiedząc, że nie odpowiem. Milczę. Zaczyna mówić coś o panicznym lęku. Nie słucham go.  Moje usta wyginają się w lekkim uśmiechu na widok polany za oknem. Zielona trawa nie jest przygniatana żadnym drapaczem chmur.  Drzewa stoją dumnie nieugięte. Mężczyzna zatrzymuje się w pół zdania spoglądając za oknem. Tym razem i on umilkł Po chwili słyszę ciche wzdychanie. 


Wiem, że dziś post jest okryty parszywym nastrojem, ale następny będzie lepszy.
I zabawniejszy.
Więzienie oraz szpital zostały utworzone w mojej wyobraźni, więc błagam - nie krytykujcie ich ...wyglądu ?
Który tekst jest bardziej udany ?
I od razu piszę - nie miałam zamiaru nikogo urazić. 


niedziela, 22 kwietnia 2012

Nie wiem.

Jest źle.
Tak po prostu. Nic się dobrze nie układa, przynajmniej mi. Dodaje rzadziej posty, temu liczy na liczniku milczą.
Ale przejdzie mi.
Powinno. Dobrze udawać przed znajomymi, że się dobrze czuje. Przynajmniej nikt mnie nie męczy. Dziś jest jeden z tych dni, w którym przypominam trupa. Jak co tydzień.
Niedługo na moim drugim blogu ( Świat słów. ) znajdziecie pierwszą recenzję, na razie nie powiem, o jakiej książce będzie.
 Następny post już niedługo się ukaże, możliwe, że już jutro.
 Muszę nadrobić zaległości.

sobota, 21 kwietnia 2012

Zapowiedź nowego bloga.

Pomysł z wieloosobowym blogiem odpada.
Za to przytaszczyłam inną myśl, owszem, blog  z kilkoma osobami odpada, ale to nie znaczy, że nie będzie w ogóle nowego bloga.  Postanowiłam, że następny cud internetu będzie o książkach. A dokładniej, recenzjach. 
Jeszcze dziś edytuje tego oto posta, wstawiając link, ale to potem. 
 Aby chodź trochę przedłużyć ten tekst postanowiłam napisać, dlaczego akurat książki.
Moi skromni kochankowie potrzebują trochę uwagi, coraz rzadziej mówi się o książkach zastępując je jakimś badziewiem z telewizji. 
W każdym razie : radujcie się, jeszcze dziś poznacie moc mego potężnego umysłu. 
Edit :
Oto link do nowego bloga, podziwiajcie nowy cud :  Magia liter.

środa, 18 kwietnia 2012

Dzień Książki

Uświadomiono mi dziś, że w poniedziałek Dzień Książki.
Mam przynajmniej kolejny powód do zakupu tych cudów.
Tak przy okazji: Zna ktoś jakieś ciekawe książki ?
Na półce uzbierał się już spory stos, który trzeba by oddać w końcu do biblioteki... 
W każdym razie :po raz...setny ? czytam Harrego, Eragon też się gdzieś wala po pokoju, jest gdzieś jeszcze Komórka Kinga, ale nie jestem pewna gdzie... Chyba widziałam gdzieś Kod Da Vinci, albo na półce, albo leży zakopana pod papierami. 
Widzicie ? Porządek nawet zrobiłam.
Wcześniej, gdy spojrzało się do szafki w biurku, aż strach się bać. Oczywiście nie, to co ja, dzielnie z latarką w dłoni niczym miecz oświetlam wąwóz strachu, oraz zagubionych w otchłani czasu pieniędzy. 
Wiem, że ostatnio nie dodaje często postów, ale mam nadzieję, że wybaczycie mi tę hańbę. 
Czas na Horrory z informatyki : Nasza jakże wspaniałomyślna, obwieszczająca zawsze dobre nowiny miłościwa pani kazała nam wałęsać się po czeluściach internetu w poszukiwaniu informacji o wybranym dla nas mieście, w moim  przypadku - Sopocie. Co dziwne, w poszukiwaniu informacji o Krzywym cośtam natrafiłam na strony... trochę odbiegające od normy. Tak troszkę. 
...Dlaczego kilka razy w tygodniu muszę przeżywać ten koszmar ? 
Ale cóż, mam ją tylko dwa razy w tygodniu, lepsze to, niż nic... ( W tym przypadku te stwierdzenie nie pasuje..)
Tak przy okazji : umierania ciąg dalszy. 

niedziela, 15 kwietnia 2012

Zajebistość ma swoje granice.

Wiecie, że dopiero zauważyłam błąd w nazwie bloga ? Są w nim dwa ''e''. Ale jakoś nie chce mi się tego zmieniać, więc uznajmy, że to było zamierzone. 
Dzisiejszy post będzie o ...no... jeszcze nie wiem.
W każdym razie o czymś będzie.
Dzisiaj była nawałnica zajęć, których i tak nie wykonałam, w dodatku dowiedziałam się czegoś ciekawego : Dziś 15. Mam jakieś dwa dni na przeczytanie lektury...Trzeba by wypożyczyć...
'' OŁ MAJ GASZ ! OŁ MAJ GASZ, OŁ MAJ GASZ....( x5) Mam tylko DWA DNI na przeczytanie streszczenia.... ''
Tak jest zawsze, przeniosłabym moją szanowną uwagę na bieżącą lekturę, ale nienawidzę lektur z powodu tego, że są lekturami. Gdyby nimi nie były, z chęcią bym je przeczytała. Logiczne, prawda ?
No i niedługo znowu będzie dyskoteka, na którą znowu nie pójdę, bo mam ważniejsze zajęcia, takie jak opieprzanie się przed komputerem i książkami.  Poza tym nie mam zamiaru słuchać chichotu dobiegającego od tych nadmiernie szczęśliwych istot na pytanie od płci męskiej '' No...bo wiesz.... jakaś piosenka leci...no zatańczysz ze mną czy nie ?''
Nie mam na nic ochoty, codziennie przesłuchuje jakieś 100 piosenek w kółko rysując/czytając/zasypiając na biurku. 
No, ale w końcu zajebistość dni ma swoje granice. 

sobota, 14 kwietnia 2012

Abonent czasowo niedostępny

Otaczają mnie kretyni.
Podróbki ludzi bez marzeń, ambicji, pasji, po prostu puste skorupy. 
Zawsze coś odegrają na lekcji, zbiorą burzę niepotrzebnych oklasków za swój niski intelekt oraz debilstwo, i są zadowoleni.
Nie, żebym czasem nie przypominała zombie wpieprzającego tony cukru, ale żeby codziennie zaszczycać wszystkich tym, jak to walą głową w ścianę ?
Moja rodzicielka po prostu komentuje to jednym słowem. '' Idioci''. Nie zapominajmy, że jest ona w takich sprawach bardzo oszczędna w słowach...
Więc wspaniałomyślnie postanowiłam poumierać, nie wiem, może przez jakieś trzy dni.
Odciąć się od nich, tylko spać.
 Napiją się piwa, zapalą papierosa, i będą chodzić dumni jak paw, dopóki ich mamusia nie rozbije im tej butelki na łbie i nie da szlabanu. Wtedy jakoś tracą zapał, zadziwiające, prawda ?
Chore umysłowo skubańce bez marzeń, których jedyny cel w życiu to fajki i piwo, kończą pod mostem kretyni popieprzeni., plebsy jedne....
Wytniemy to.
Tak na marginesie : Zaczęłam oglądać Supernatural. Powiem tylko jedno słowo : zajebiste.
Ogląda ktoś ?


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Głupota osiąga poziom krytyczny

Znacie ten stan, kiedy budzicie się pełni życia, macie wspaniałe plany na nadchodzący dzień, nie chce wam się już spać ?
Ja też nie.
Zwykle po obudzeniu ledwo kontaktuje się ze światem realnym, czego skutkami jest np. zaśnięcie przy stole.
Dziś, podczas takiego stanu, przypomniał mi się mój pomysł. 
Założę następnego bloga, którego będę pisać wraz z kilkoma osobami.
Niby nic, ale kto chce, niech pisze na ten e-mail... - esencja-mnie@wp.pl .
Piszcie swój nick i inne pierdoły. 
No więc tak, głupota... są jej różne rodzaje, głupota szkolna, głupota wrodzona, nabyta, i wiele wiele innych. Dziś zajmiemy się tą drugą. 
Głupota wrodzona - Stan, kiedy psychika jest w opłakanym stanie, całe te pospólstwo biega, wrzeszczy, wywraca kosze na śmieci, nie może usiedzieć w miejscu jakby nie wiedziało, że siedzi się na dupie, a nie na tym ich pustym łbie.
Jeśli masz te objawy, przykro mi. Nie ma dla Ciebie ratunku, jeśli nie liczyć przeszczepu mózgu, ale albo się nie uda i zostaniesz zombie, albo ...zostaniesz zombie. 
A tak na marginesie, jak zombie mogą umrzeć z braku jedzenia mózgów, skoro już nie żyją ?
Takiego rodzaju idiotyzmu nie można się pozbyć, trzeba cierpliwie to wytrzymywać, albo robić tej prymitywnej  formie życia krzesło lub cegłę na głowie. 
Pytanie tylko, jak się do tego przyzwyczaić. To bardzo proste , wystarczy traktować ich jak innych, czyli mieć ich głęboko w czterech literach. Można też ciągle się uśmiechać, aż znudzi im się patrzenie na waszą twarz. 
Uwaga:Mogą wystąpić efekty uboczne, takie jak - porażenie nerwów twarzoczaszki, zanik dobrego samopoczucia, liczne próby zamordowania tych debili.
W ostatecznym rozrachunku i tak wylądują w szpitalu, więc nie ma co się męczyć. 
 Dziś znów krótko, ale cóż...

wtorek, 3 kwietnia 2012

Zombie mają konkurencję ?

Czy nasi kochani, zabawni koledzy mają konkurencję ?

Chwalcie mą istotę, dziś postanowiłam napisać post na określony temat.
Obawiam się, że tak dobrze znani nam koledzy mają konkurencję.
Przedmioty nieożywione ( '' nieożywione'' przynajmniej według naukowców.).
Zapewne zastanawiacie się, czemuż to jakieś graty walające się po pokoju mają nas zniszczyć. Nawet jeśli się nie zastanawiacie, to i tak wam napiszę.
A więc cofnijmy się w przeszłość, jakieś kilkanaście godzin wstecz. Wtedy zapewne albo spaliście, albo wasz czerep spoczywał na klawiaturze. Właściwie to jedno i to samo, ale pomińmy tą uwagę...
No więc tak : Zapewne po tym, jak maszkara zwana budzikiem zwala was z łóżek, udajecie się na poszukiwanie telefonu.
Nie wiem, jak wasz, ale mój albo prowadzi nocne życie pałętając się po domu, albo odbywa wędrówkę walając się po łóżku. 
Teraz pomyślcie sobie, co wszystkie zgubione rzeczy mogłyby zrobić, gdyby postanowiły nas zaatakować.
Pomijam kwestię tego, że prawdopodobnie nie ruszą się z miejsca. Ale to pewnie z lenistwa.
Toż to straszne, zastanówcie się, przecież wszystkie zgubione rzeczy znają nasze słabość. 
Zjedzą nas. 
Dobra, bez przesady.
Unicestwią. 
W dodatku setki zombie wylądują na bezrobociu. To straszne..
No, ale zawsze trzeba mieć plan awaryjny...